piątek, 4 maja 2012

Przez włochy

Pewnie jesteście ciekawi gdzie w końcu dojechaliśmy? Otóż w miarę wcześnie byliśmy na skoczni w Villach więc postanowiliśmy jechać dalej, zwłaszcza, że był dobry dzień i dupy zanadto nie bolały. Pojechaliśmy więc do Udine. I powiem szczerze - dawno nie widziałam tak ochydnego miasta. Droga do niego była piękna, przez przełęcz, ale miasto mnie strasznie odrzucało. I w dodatku Włosi w ogóle nie przejmują się przepisami ruchu drogowego. Spieprzaliśmy stamtąd tak szybko jak się tylko dało! Potem zaczęło się chmurzyc i strasznie wiać i w ogóle było słabo ale dojechaliśmy nad morze do lignano i rozłożyliśmy namiot ;) nad mOrzem było na prawdę spoko, pojechaliśmy potem jeszcze do jednej malowniczej wioski - Caorle. Mogłabym tam wrócić! My natomiast zebraliśmy się dalej - w stronę Wenecji. Tam niestety obejrzeliśmy tylko śmierdzące rybą przedmieścia i jechaliśmy dalej. Tak dotarliśmy do arco i riva del garda. Są to definitywnie kolejne miejsca, do których chciałabym wrócić. A dokładniej opiszemy je pewnie z domu, bo pisanie na ipodzie jest maxymalnie upierdliwe ;) nad garda spędziliśmy kolejną noc i pol dnia i pojechaliśmy do Innsbrucka. Jechało się na początku całkiem nieźle, ale potem zrobiło się tak zimno, że szczękałam zębami w kasku. Jak dojeżdżaliśmy do miasta to zaczęło lać i generalnie była kupa. Znaleźliśmy kemping ale rozłożenie namiotu w deszczu - jak prawdziwi skauci! - nie było trywialne. Zwłaszcza, ze to pole ma ziemię, w która zdecydowanie nie da się nic wbić. Ale przetrwaliśmy mimo zimna i teraz powitało nas słońce. Zaraz pozbieramy nasz dobytek i ruszamy zobaczyć skocznię a potem gdzieś w stronę saltzburga ;)

2 komentarze:

  1. nie przyszła dziś żadna kartka do mnie i jestem zdegustowana :P

    poza tym podziwiam na pisanie na ipodzie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. wrzućcie jakieś foty... kiedyś... ;P

    OdpowiedzUsuń