niedziela, 6 maja 2012

Ostatni dzień

Dzisiaj wyjechaliśmy z Wiednia dość wcześnie - o 8:30 byliśmy już na trasie. Zależało nam na czasie, w końcu od jutra trzeba wracać do pracy, a wypadałoby trochę odpocząć po urlopie. Pogoda tym razem nie była najlepsza. Temperatura wahała się w okolicach 12 stopni, a niebo nad Austrią było zachmurzone. Wyposażeni w kombinezony przeciwdeszczowe przygotowane do szybkiego ubrania zaczęliśmy ostatnią część wyprawy.
Deszczu w Austrii na szczęście nie uświadczyliśmy, ale żeby nie było idealnie, nawigacja nieco zgłupiała i chciała prowadzić nas płatnymi drogami, czego chcieliśmy uniknąć. Szczęśliwie Karola w porę zorientówała się, że coś nie gra i poprawiliśmy ustawienia.
Do Bratysławy nie napotkaliśmy więcej problemów. Za to w samej Bratysławie my trochę zgłupieliśmy. GPS poprowadził nas na autostradę (które na Słowacji generalnie są płatne), ale przy okazji zauważyliśmy znak, który mógł oznaczać brak konieczności posiadania winiety na tej drodze. Krótka rozmowa i szybka decyzja - jedziemy do najbliższej stacji benzynowej, tam się dowiemy co i jak. Stacja miała być za 5 km, więc może nikt nam nic nie zrobi za jazdę na gapę. 5 km okazało się nieco większym dystansem - stację spotkaliśmy chyba dopiero po 30 km. A tam miła niespodzianka - na autostradzie Bratysława - Żylina nie trzeba mieć winiety. Nie lubimy za bardzo dróg szybkiego ruchu, bo są zwyczajnie nudne, kiedy jedzie się po nich 120 km/h, ale zdecydowaliśmy się tym razem z niej skorzystać. Dzięki temu podróż spod Wiednia do granicy czesko-polskiej zajęła nam 4:15h. Nawet nie przypuszczaliśmy, że pójdzie tak gładko.
W Polsce zaczęła doskwierać nam próżnia w żołądkach, więc udaliśmy się na rewelacyjną pizzę do znajomej knajpy w Ustroniu (nie po drodze? owszem, ale papu było tego warte!). Poprawiliśmy tiramisu i pozostało jeszcze nakarmić motocykle, bo trampek jechał już na oparach.
Reszta trasy minęła bez ciekawszych epizodów. W domu zameldowałem się chwilę po 16. Teraz zostało czyszczenie sprzętu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz